Jakob
Mam ci opowiedzieć coś o kimś ważnym w tym mieście? No dobra. Pomogłeś mi w walce, to ja ci opowiem o Jakobie. Widzisz tego gościa kłócącego się z karczmarzem? Tak, tego hobbita z wielkim nosem. Jest tu kucharzem i to diablo dobrym. Co? Że niby miałem ci powiedzieć o kimś ważnym, a nie o jakimś pokurczu? To słuchaj, ten pokurcz z wielkim nosem, talentem do kucharzenia i z zamiłowaniem do szczurów, to jeden z bardziej liczących się złodziei w tym mieście.
Przybył tu rok temu. Mówił, że jest z małej wioski na północ od Talabheimu i faktycznie posługiwał się akcentem pochodzącym z tamtych stron. Zatrudnił się jako kucharz i zasłynął z trzech rzeczy. Pierwsza, to pyszne potrawy, nie pytaj z czego. Druga, to jego dziwactwo. Jakie? Bawi się szczurami, rozmawia z nimi, urządza walki szczurów i inne takie. Oczywiście mówimy o martwych szczurach. Niektórzy twierdzą, że nawet jego potrawy mają w sobie szczury. Dużo osób go polubiło. Zyskał opinię nieszkodliwego dziwaka. Po dwóch tygodniach skontaktował się z miejscowym półświatkiem przestępczym i zaczął dla nich pracować.
Miał masę kasy, ponoć okradł jakiegoś szlachcica, ale to chyba tylko plotki. Szybko wspiął się na szczyt. W złodziejskim fachu tylko trzy osoby są od niego wyżej – Szef, Katrina i Brokk. Chcesz, żebym o nich opowiedział? Miałem mówić o Jakobie, no ale powiem i o nich kilka słów. Szef kontroluje miejscowe podziemie, jest nizołkiem. Nie pytaj o nic więcej, bo większa wiedza bywa śmiertelna. Katrina jest prawą ręką szefa, przybyła z Altdorfu, gdzie pożarła się z szefem jednej z gildii. Niebezpieczna babka. Brokk to krasnolud, nadzoruje ściąganie haraczów, pobicia i inne brutalne rzeczy, którymi Katrina i Szef nie chcą brudzić rąk.
No, ale o nich to później. Wracając do Jakoba, oprócz swoich doskonałych umiejętności w dziedzinie ślusarstwa, rzezania mieszków i skradania się, którymi dorównuje nawet Katrinie (co oznacza prawdziwe mistrzostwo), potrafi strzelać z procy i się charakteryzować. Większość osób ciągle ma go za debila, dzięki czemu nie jest podejrzewany o kradzieże. Niektóre osoby postanowiły się o nim czegoś dowiedzieć, a jako, że ja też lubię wszystko wiedzieć, pojechałem do miasteczka, w którym rzekomo mieszkał. Nie ma takiego, pojechałem do Talabheimu, gdzie wypytując się na różne sposoby dowiedziałem się trochę więcej o nim. Nazywa się Edgar, a przynajmniej tak kazał się nazywać w Talabheimie. Podejrzewam, że miał dużo imion. Przybył z Krainy Zgromadzenia i przystał do gangu. Kiedyś jego gang posprzeczał się z innym, w ruch poszły noże, a Jakob zwiał – on zawsze ucieka. Uciekł z Talabeku i włóczył się przez rok po świecie, potem zawitał do nas. Ukrywał się pod takimi imionami jak Adam, Axel, Carl, Niklaus. Słyszałeś o Thomasie Bulwie? Tak myślałem, każdy słyszał o niziołku z wielkim nosem, który zrobił wielki przekręt w Nuln. Myślę ale zaznaczam, że nie jestem pewny, że ponoć to on, ale to tylko przypuszczenia.
Co do religijności, wyznaje religię, którą nazywa monetyzmem. Polega ona na tym, że robi wszystko tak, aby jemu było dobrze i żeby mieć jak najwięcej kasy. No i to chyba wszystko, co wiem o nim. Pytasz jak naprawdę ma na imię? Żebym to ja wiedział… Mów do niego Jakob, ewentualnie Szczur, niektórzy tak na niego mówią. Już wiesz wszystko o numerze czwartym miejscowej gildii złodziei, no to postaw piwo.
Autor: Marcin „Szarlej” Karwowski
Redakcja: Michał „Wiewiór” Musiał
|