Oto nowy cykl artykułów, który przez dłuższy lub krótszy czas będę się starać prowadzić. Opisywać tu będę planszówki, w które do tej pory grałam i to na dodatek zaledwie raz. Stąd właśnie nazwa cyklu. So begin...
Abalone
Plastikowa plansza w kształcie hexa, a do tego czarne i białe kulki. Gra całkowicie abstrakcyjna, wymagająca sporo myślenia, planowania i przewidywania ruchów przeciwnika (w czym niestety nie jestem dobra). Zwycięża ten, który pierwszy wypchnie 6 kulek przeciwnika poza plansze. Jeśli ktoś lubi warcaby, to przy tej bardzo proste w gruncie rzeczy grze będzie się bawił świetnie. Proste zasady, ładne wykonanie, a przy tym wydaje się dosyć trwałe. Fajna, prosta gierka, w sam raz dla fanów warcabów.
Battlestar Galactica
Ta gra jest bardzo rozbudowana (zwłaszcza w porównaniu do poprzedniej). Mamy dużo elementów gry – postacie, figurki statków kosmicznych, sporo kart, ładną planszę z ruchomymi wskaźnikami. Galactica wymaga stałej współpracy między graczami, co jednak psuje to, że któryś z nich na pewno jest zdrajcą. Wzajemne oskarżenia są na porządku dziennym (zwłaszcza wśród fanów serialu). Sytuacja na planszy zmienia się co chwilę (każdy gracz, gdy przychodzi jego kolej ciągnie kartę kryzysu). To pojawiają się Cyloni, to Galactica zostaje uszkodzona, to zmniejsza się populacja czy też zaczyna brakować paliwa... Dużo trzeba się napracować i nadenerwować, by przetrwać tą grę. Wbrew pozorom udało się też, chociaż częściowo, odtworzyć nastrój panujący podczas serialu pod tym samym tytułem. Każdy z graczy ma tu coś do roboty i do końca nie wiadomo kto zwycięży – ludzie czy Cyloni. Bardzo fajna gierka.
Słowo na koniec
Jak mówiłam, jest to pierwsze spojrzenie. Mam nadzieję, że pomimo wszystko będzie to spojrzenie pomocne. Do następnego...
Autorka:
Anna "Narmo" Owarzany
Redakcja:
Marcin "Sharn" Byrski