Urodziny oraz wampiry. Temat właściwie niemożliwy do połączenia. A jednak – antologia opowiadań Krwawe powroty udowadnia, że mimo wszystko można. Po złożeniu ze sobą tych dwóch składowych, otrzymujemy do ręki całkiem ciekawy pozornie tomik opowieści autorów pochodzących zza zachodniej granicy. Czy warto zanurzyć się w alternatywny świat przedstawiony nam w Obcej krwi?
Opowiadań jest w zbiorze całkiem sporo, więc daruję sobie może nawet krótkie streszczanie każdego z nich, szczególnie, że właśnie najbardziej doceniam w antologiach tą ową nieprzewidywalność, co przyniesie kolejny tekst. Co takiego dostajemy jednak w Krwawych powrotach? Z góry muszę uprzedzić, czy ostrzec, że jest to fantastyka nieco inna od tej, którą znamy z naszego kraju, czy chociażby od naszych wschodnich przyjaciół.
W przypadku polskiej literatury fantastycznej jestem przyzwyczajony raczej do konkretnej historii opowiedzianej z takiej, czy innej perspektywy, której założeniem jest ciekawa koncepcja wykreowanego świata, bohatera lub toku wydarzeń. Nie chciałbym nazywać tego przymiotnikiem „przyziemna”, jednak to właśnie określenie pasuje mi tu najbardziej – choć wcale nie w negatywnym tego słowa znaczeniu.
Kolejne opowiastki w antologii, bo teksty w Krwawych powrotach są zdecydowanie krótsze niż do tego przywykłem, są zdecydowanie odmienne. Część historii jest górnolotna lub aspiruje do bycia taką i nie ukrywam, że zdarzyło mi się w paru miejscach zasępić się na dłużej i to bez wymiernego efektu. Nie ukrywam też, że taka forma odcięcia się autora od czytelnika kurtyną niezrozumienia może nie bardzo, ale trochę działała mi na nerwy. Niewykluczone, że to po prostu ja nie załapałem, o co chodzi, ale Krwawe powroty raczej nie zachęciły mnie do powrotu do siebie (nawet krwawego…) i przekonania się, kto ma rację.
Spotkamy się też między innymi z demitologizacją pewnych przekonań, jakie w nas święcie drzemią – na przykład dotyczące niesławnego Vlada Palownika z Rumunii. Jest to zabieg o tyle ciekawy, że z zadowoleniem przeczytałem bodajże pierwsze opowiadanie w tomiku o słynnym Draculi, ale znów po wszystkim odniosłem negatywne wrażenie. Sposób, w jaki drwiono, czy obalano fantastyczne mity wydał mi się co nieco „zblazowany” – zarówno humor jak i rutynowa narracja zachodnich autorów kompletnie nie przypadły mi do gustu.
Nie chciałbym jednak przez to wszystko powiedzieć, że Krwawe powroty są książką niewartą brania jej do ręki – co to, to nie. Ja jestem zadowolony z tego, że udało mi się lżej lub ciężej dobrnąć do końca, bo wiem, że przynajmniej póki co pozostanę przy polskich fantastach, z zagranicznych czytając raczej pojedyncze opowiadania, jakim raczy mnie co miesiąc Fantastyka. Zgromadzenie Zachodu w jednym tomie było dla mnie zbyt dużym obciążeniem. I mimo że odniosłem wrażenie, iż literatura przedstawiona w Krwawych powrotach jest nieco bardziej wyrafinowana od naszej, to jednak zdecydowanie wolę tą „naszą”.
Autor: Michał „Wiewiór” Musiał
Redakcja: Marcin „Sharn” Byrski
Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie darmowego egzemplarza do recenzji.
Krwawe powroty |

|
Tytuł: Krwawe powroty
Autorzy: Tanya Huff, Charlaine Harris, Christopher Golden, Bill Crider, Kelley Armstrong, Jim Butcher, Rachel Caine, Jeanne C. Stein, Carolyn Haines, Tate Hallaway, Elaine Viets, Toni L. P. Kelner, P. N. Elrod
Tytuł oryginału: Many Bloody Returns
Tłumaczenie: Magdalena Grochowalska
Wymiary: 125 x 205 mm
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
Seria: Antologie
ISBN-13: 978-83-7574-066-0