Cykl Oko Jelenia autorstwa Andrzeja Pilipiuka zyskał sobie już mniej więcej równą ilość sympatyków jak i zagorzałych antagonistów. Z jednej strony barykady słychać okrzyki „Objawienie polskiej literatury”, z drugiej zaś „Grafoman i to wcale nie Wielki!”. Po lekturze czwartego już tomu tej sagi, zatytułowanej nieco enigmatycznie Pan Wilków, nie mogę odpędzić się od zupełnie rozbieżnych odczuć.
W fabule zastajemy zwrot akcji już na pierwszych stronach książki, co pozwolę sobie przemilczeć, aby nie spoilerować. Generalnie, cały Pan Wilków obfituje w wiele zmian i rewelacji. Starczy powiedzieć, że Staszek wpadnie w ręce Chińczyków z przyszłości, a Marek i Hela znajdą się nareszcie w Polsce, choć droga wcale nie będzie łatwa. Niebagatelną rolę odegrają też Borys, Sadko i Maksym. Z jednej strony wszystko wygląda ładnie. Powiem więcej – książka nie jest może wciągająca, ale bez problemu można przebrnąć od pierwszej do ostatniej strony, co niewątpliwie stanowi jej atut. Chciałoby się nawet powiedzieć, że fabuła jest spójna, wszystko jest logiczne i łatwo nadążyć za tokiem akcji.
Niestety, tutaj w mojej głowie zapala się czerwone światełko. Bardzo bym chciał tak powiedzieć, szczególnie, że swego czasu Pilipiukiem zaczytywałem się praktycznie od rana do nocy i dosłownie wchłaniałem każde jego słowo, jakie zostało wydane drukiem. Szkoda, ale to jest ta chwila, kiedy muszę przedstawić drugą stronę medalu Pana Wilków. Tak jak w trakcie lektury pierwszego i kawałka drugiego tomu Oka Jelenia nie wydawało mi się jakieś szczególnie rażące totalne pomieszanie realiów współczesnych i XVI-wiecznej Norwegii, tak im dalej – tym bardziej mnie to mierzi.
Nie zliczę, ile razy w trakcie lektury czwartego tomu sagi parsknąłem drwiącym śmiechem albo zmrużyłem z niedowierzania oczy, czytając niektóre „patenty” pana Andrzeja. Kozak polujący na helikopter z bolasami, dokładna rekonstrukcja zdarzeń związanych z przejęciem Staszka przez Chińczyków wykonana przez Helenę, która nie powinna zdawać sobie sprawy z mniej więcej połowy rzeczy, jakie tam zaszły oraz niewiarygodne po prostu fragmenty, w których ludzie z minionych epok nie mają problemu ze zrozumieniem pewnych mechanizmów, których ogarnięcie dla mnie nie jest najprostszą sprawą i na odwrót – wiedza, którą Marek wygrzebuje nie wiadomo skąd, a której nie używa się od lat – to po prostu nieco za wiele jak dla mnie. Cuchnie to wszystko grubą nicią szytą intrygą i totalną niewiarygodnością.
Drugą rzeczą, jaką chciałbym skrytykować, to postaci. Jak na mój gust, straciły one zupełnie na wyrazie. Zahukany licealista, wielokrotnie bita, gwałcona nastolatka z XIX wieku i pozornie zagubiony w realiach informatyk – wszyscy oni wykazują się ogromnie hardym charakterem. Nie łamią się nawet w najgorszych sytuacjach – mało tego, potrafią całkiem logicznie myśleć, ale z opresji wychodzą dzięki nieprawdopodobnym zbiegom okoliczności. No, po prostu nie chwytam – może za szybko czytałem Pana Wilków (te zarzuty tyczą się zresztą też Drewnianej Twierdzy), ale odnoszę wrażenie, że to chyba książka była za szybko pisana. Nawet moja faworytka z pierwszego tomu – łasica, z bezwzględnej i praktycznie niemożliwej do ogarnięcia istoty, której myśli wędrują zupełnie innymi ścieżkami niż ludzkie, nagle stała się dużo bardziej przewidywalną, zrozumiałą. Stała się tak naprawę jedynie „rozdawaczem questów”. Kurczę no! Naprawdę podobała mi się ta postać!
Podsumowując, muszę stwierdzić, że ogólnie Pan Wilków nie podobał mi się. Mówię to z wielkim żalem, bo jeszcze parę miesięcy temu miałem odnośnie sagi wielkie nadzieje, które zresztą zostały częściowo spełnione w pierwszym tomie. Zbyt dużo nielogiczności i jakieś takie totalne rozklejenie realiów zadziałało na mnie całkowicie detonująco. Prawdopodobnie nie zgodzi się ze mną gro czytelników Pilipiuka, ale chyba ostatnio trafiłem w szeregi sceptyków literatury Wielkiego Grafomana… Pomimo że przeczytało mi się Pana Wilków lekko, to od dłuższego czasu nie jest to jedyne, czego oczekuję od dobrej literatury. Co więc zrobić? Zapaleńcom polecam bez wątpliwości, czytelnikom chcącym dopiero zainteresować się cyklem, może nie odradzam, ale polecam sceptyczne podejście.
Autor:
Michał „Wiewiór” Musiał
Redakcja:
Marcin „Sharn” Byrski
Dziękujemy wydawnictwu Fabryka Słów za udostępnienie darmowego egzemplarza do recenzji.
Oko Jelenia #4: Pan Wilków |

|
Tytuł: Oko Jelenia #4: Pan Wilków
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wymiary: 125 x 195 mm
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka