Chyba jako jedyny członek redakcji orientuję się w tym „co kręci” aktualnie dzieciaki. Grałem w Sims 2, oglądałem High School Musical (i to wszystkie części) no i na bieżąco jestem z newsami z Pudelka. Z ciekawości sięgnąłem po książkę Stephenie Meyer pt. Zmierzch wydaną w Polsce nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego. Powieść podobno zrobiła prawdziwą furorę na Zachodzie, a z racji tego, że Valkiria została patronem internetowym tej pozycji, nie mogłem przejść obojętnie obok niej. W dodatku ponoć miała podobać się czytelnikom w każdym wieku.
I tak ciągiem przeczytałem Zmierzch, potem Księżyc w nowiu aż w końcu trzeci tom pt. Zaćmienie. Teraz z niecierpliwością oczekuję na Przed świtem. Nie ukrywam, iż książki bardzo mi się podobały. Wcale się nie zdziwiłem, gdy usłyszałem o tym, że trwają prace nad ich ekranizacją.
W USA ludzie oszaleli na punkcie historii o nieporadnej Belli Swan i Edwardzie Cullenie. Gdy kolejne informacje na temat ekranizacji powieści zaczęły się pojawiać szerzej, ludzie wpadli w prawdziwy amok. Na forach dyskusyjnych aż huczało od plotek. Najpierw dyskutowano na temat obsady, później o scenariuszu i tak aż do premiery. Twórcy filmu, dzięki Bogu, zrezygnowali z ingerencji w fabułę (były pomysły na pewne „ulepszenia”, za które fani książek z pewnością rozszarpaliby filmowców na strzępy). Ostatecznie obraz trafił do kin pod koniec 2008 roku. W Polsce trzeba było oczywiście czekać do 9 stycznia, bo nadal jesteśmy chyba uważani za kraj w którym ludzie mieszkają w szałasach i jedzą upolowane przez siebie mamuty.
Jeśli chodzi o samą produkcję, to trzeba uznać ją za bardzo udaną. Świetnie dobrana muzyka, znakomite zdjęcia i plenery, dobra scenografia i reżyseria. Należy przyznać, że twórcy starali się wiernie trzymać książkowej fabuły i całkiem im się to udało. Nie ma nic gorszego niż uszczęśliwianie widzów na siłę.
Obsada także wypadła pozytywnie. W rolę Isabelli Swan wcieliła się Kristen Stewart (znana choćby z roli w filmie Jumper). Przyznam, że całkiem pasuje mi do mojego wyobrażenia głównej bohaterki. Myślę, że w kolejnych częściach będzie miała okazję bardziej rozwinąć skrzydła i pokazać swój talent.
Jako Edward Cullen wystąpił Robert Pattinson (grał m.in. Cedrika Diggorya w Harrym Potterze). Oczywiście jego kandydatura spotkała się z ogromnymi kontrowersjami. Były pomysły, by młodego wampira zagrał Hayden Christensen (Jumper, Gwiezdne Wojny: Atak klonów, itd.). Ostatecznie wybór Pattinsona wydaje mi się całkiem rozsądny, choć pasowałby do tej roli znacznie lepiej gdyby wystąpił w niej kilka lat wcześniej. Teraz od nadmiaru sterydów trochę mu się zmutowała szczęka, ale i tak wyszedł całkiem nieźle. Nieco irytująca była jego fryzura, lecz ogólnie, kreację należy uznać za udaną.
Najbardziej jednak podobał mi się Peter Facinelli jako Carlisle Cullen. Wyglądał i grał rewelacyjnie. Był intrygujący a jednocześnie biła od niego życzliwość sympatycznego doktora – „wegetarianina”. Michael Welch w roli Mike’a Newtona też był taki jak powinien. Warto wspomnieć także Taylora Lautnera jako Jacoba Blacka. Pasował do roli młodego Indianina. Myślę, że w kolejnych częściach da sobie radę.
Obawiałem się, że 120-minutowy film nie będzie w stanie ogarnąć całego pierwszego tomu książki Stephenie Meyer. Na szczęście myliłem się i tak, jak wspominałem już wcześniej, udało się rozwinąć i zakończyć fabułę bez zbytniego jej upraszczania i skracania.
Wspomnieć trzeba co nieco o samej historii, gdyż z pewnością wielu widzów książki nie czytało. Młoda dziewczyna przeprowadza się do małej miejscowości, gdzie mieszka jej ojciec, który jest komendantem lokalnej policji. Matka bohaterki jest po rozwodzie i właśnie wzięła drugi ślub. Ze względu na pracę nowego męża musi często się przeprowadzać, a córka powinna mieć możliwość zakończenia edukacji. I tak dziewczyna trafia do nowej szkoły, gdzie dość szybko zostaje zaakceptowana przez nowych znajomych. Jest raczej cicha i mało przebojowa. Stąd wydaje się być bardzo zaskoczona tym, że największe szkolne „ciacho” właśnie na nią kieruje swe urokliwe oczęta.
O dziwo w Polsce (kraju polowań na mamuty) film został zaklasyfikowany jako horror, choć przemocy i strachu jest w nim tyle co kot napłakał. Dziwiło mnie to, że moi znajomi, z którymi poszedłem do kina zupełnie nie kojarzyli tego obrazu i są dość sceptycznie nastawieni do sobotniego seansu horroru. Oczywiście po wyjściu z sali byli bardzo zadowoleni (bo film im się oczywiście podobał) i też nie rozumieli skąd taka dziwna klasyfikacja.
Podsumowując... Zmierzch należy uznać za film bardzo dobry. Z pewnością będzie prawdziwym hitem, a kolejne części posypią się jak z rękawa. Trzeba mieć tylko nadzieję, że producenci zadbają o ich szybką realizację, bo nie chciałbym oglądać trzydziestokilkuletnich aktorów ucharakteryzowanych na nastolatków (pozdrawiam odtwórców głównych ról z serialu Beverly Hills 90210).
Widzom gorąco polecam sięgnięcie po książki Stephenie Meyer. W tej chwili dostępne są trzy tomy, a w okolicach marca powinna pojawić się część czwarta. Można dzięki nim poznać szybciej historię Belli Swan i Edwarda Cullena.
Na YouTube pojawiła się oczywiście masa podrabianych zwiastunów nowych epizodów filmu. Część nich jest bardzo nieporadna, ale niektóre, mniej uważnym widzom, mogą się wydawać oficjalnymi. Nieźle się uśmiałem widząc jeden z nich, który zapowiadał w drugiej części ciążę u głównej bohaterki i ostre zakłopotanie Edwarda i Jacoba, którzy nie są pewni ojcostwa.
Autor:
Artur „ARTUT” Machlowski
Redakcja: Marcin „Sharn” Byrski
Tytuł: Zmierzch
Tytuł oryginały: Twilight
Produkcja: USA
Gatunek: Horror, Romans
Reżyseria: Catherine Hardwicke
Scenariusz: Melissa Rosenberg
Zdjęcia: Elliot Davis
Muzyka: Carter Burwell
Obsada: Kristen Stewart, Robert Pattinson, Anna Kendrick, Justin Chon, Cam Gigandet, Michael Welch, Elizabeth Reaser, Nikki Reed, Ashley Greene, Rachelle Lefevre, Christian Serratos, Peter Facinelli, Taylor Lautner, Billy Burke, Sarah Clarke
Czas trwania: 122 min.