Wehikuł czasu wydawać się może tematem oklepanym, wyeksploatowanym do cna i wykręconym do ostatniej kropli ciekawej fabuły. Przecież książek, filmów, czy nawet komiksów powstało na ten temat wiele, a niektóre z nich wpisały się w kanon klasyki lub chociaż w głęboką podświadomość odbiorcy, kształtując obraz danego zagadnienia i dając wzorzec do porównań. Ba, w zasadzie podstawowe założenia fabularne zawsze są identyczne - cofnąć się w czasie i tam naprawić / poprawić / zmienić teraźniejszość / przyszłość. Nie inaczej jest w opowieści graficznej pt.
Patience uznanego twórcy -
Daniela Clowesa...
Futurystyczna wizja amerykańskiej teraźniejszości - Patience i Jack spodziewają się dziecka, ale ich warunki bytowe pozostawiają wiele do życzenia. Przyszły ojciec boryka się z problemem braku pracy, znikając na długie godziny poza domem. Gdy pewnego dnia wraca do mieszkania, znajduje swoją partnerkę martwą. Śledztwo prowadzone przez policję niewiele wyjaśnia. Któż nie chciałby w takiej chwili móc cofnąć się w czasie i zapobiec tym makabrycznym wydarzeniom? Jack będzie miał taką szansę wiele lat później...
Prowadzona z idealną gracją opowieść przysysa do albumu zaraz na początku lektury i nie puszcza do samego końca. Tej historii nie da się czytać na raty, ponieważ ciekawość, w jaki sposób potoczą się perypetie dwojga kochanków i ich nienarodzonego dziecka jest silniejsza i odkłada na bok nawet ważne sprawy. Umiejętnie rozgrywana akcja ciągle dawkuje i potęguje napięcie, wywołując uczucie pożądania wiedzy o zakończeniu, a jednocześnie odpycha i wypiera z podświadomości fakt, iż wertowane kartki nieuchronnie zbliżają czytelnika do tylnej okładki. Przewidywanie finału nie ma najmniejszego sensu, gdyż nawet jeśli jakaś myśl natrafi na prawidłowe zakończenie, tknięta aktualnie przeglądanymi kadrami zaraz uleci dalej w poszukiwaniu innego rozwiązania.
Rysunki, bardzo kolorowe, czasami proste, nierzadko niejednoznaczne, świetnie współgrają z prowadzoną historią, równoważąc jej skomplikowany charakter, a jednocześnie podkreślając szybkość akcji i filozoficzno-egzystencjalne rozmyślania. Chociaż kadry nie są pojedynczymi dziełami sztuki, tworzą jedność, bez której
Patience, nie byłaby taka doskonała. Mało tego, sama okładka, jeśli ktoś może nie znać twórczości
Clowesa, niezbyt zachęca do sięgnięcia po egzemplarz - ot, średnio urodziwa kobieta na tle rozchodzących się pasów - ale mimo wszystko w jakiś sposób hipnotyzuje i wymusza w podświadomości zainteresowanie się tytułem.
Całość to twór wyśmienity i nie można mówić tutaj o przesadzie. Czyta i ogląda się go tak dobrze i z taką samą pasją jak
Strażników Moore'a i
Gibbonsa, czy
Wieczną wojnę Haldemana i
Marvano. W
Patience jest to, czego trzeba wymagającemu odbiorcy - od prostoty, poprzez zawiłości i komplikacje fabuły, aż po krytyczne napięcie towarzyszące dziełu od początku do końca. Wszystko okraszone lekkim, cyberpunkowym klimatem z kluczowym problem podróży w czasie, gdzie autor doskonale radzi sobie z pułapkami nań czyhającymi.
Daniel Clowes ze swoją najnowszą powieścią graficzną powinien znaleźć się (ba, nawet musi) na liście obowiązkowych lektur miłośników komiksów, fantastyki, emocjonujących historii i arcydzieł współczesnej kultury. Są po prostu tytuły, których nie można nie znać, a
Patience właśnie dołączyła do tego grona...
Autor:
Marcin "Sharn" Byrski
Dziękujemy wydawnictwu Kultura Gniewu za udostępnienie egzemplarza do recenzji.
Tytuł: Patience
Scenariusz: Daniel Clowes
Rysunki: Daniel Clowes
Tłumaczenie: Wojciech Góralczyk
Objętość: 184 strony
Format: 200 × 260 mm
Oprawa: miękka
Papier: Amber Graphic 150
Druk: kolorowy
Wydawca: kultura gniewu
Wydawca oryginału: Fantagraphics Books
ISBN: 978-83-64858-31-4