Platformówki to typ gier, które potrafią przykuć całe rodziny do ekranu monitora na długie godziny. Mimo że mają mocno przeciętną, często powtarzającą się fabułę, nie nudzą i wręcz urzekają swą niewinnością i cukierkowatością (są oczywiście wyjątki – np. Prince of Persia). Podobnie jak z przygodówkami, producenci zbytnio nas, PC-towców, nie rozpieszczają nadmiarem tytułów. Dlatego też nasz rodzimy dystrybutor - firma Cenega Poland, postanowiła wydać wszystkie trzy przygody Kangurka Kao w jednym pudełku. Chciałbym Wam dziś przybliżyć nieco trzecią, najnowszą odsłonę, zatytułowaną Tajemnica Wulkanu. Zapraszam do dalszej lektury.
Zabawny zwierzak powraca nieco zmieniony. Na pierwszy rzut oka, ma nowe wdzianko (kamizelka, rękawiczki, kapelusz, plecak, spodnie), którego nie powstydziłby się sam Indiana Jones. Ponadto Kao nieco zmężniał i już nie wygląda tak „biednie” jak niegdyś. W grze po raz kolejny musimy stawić czoła złym mocom i uratować najbliższych. Rozgrywkę zaczynamy od przejażdżki dwupłatowcem z Lotkiem – wyluzowanym pelikanem, władającym niezłym, „ziomalskim” zasobem słów. Szczerze powiedziawszy z jednej strony trochę mnie to zirytowało, jak sobie pomyślałem, że potem gromadka dzieciaków będzie biegała mówiąc zupełnie jak on, a z drugiej należy się pochwała dla Cenegi za niezłe spolonizowanie tytułu wraz z młodzieżowym slangiem. Po przeleceniu przez odpowiednią liczbę chmurkowych pierścieni, nasz przyjaciel wpada do wulkanu podczas wykonywania jednej z akrobacji. Pech chciał, że tym samym obudził Boga Wulkanu, który nie był zbyt zadowolony z zaistniałej sytuacji. Zły do granic wytrzymałości opanował całą wyspę. Tutaj zaczyna się nasza prawdziwa przygoda. Głównym celem jest oczywiście pomoc kumplowi, jak i pokazanie wrogowi gdzie raki zimują. Nie jest to fabuła na szóstkę, powiedziałbym nawet, że kiepska, jednak gra jest przeznaczona dla dzieci i tu wcale nie potrzeba intrygi, wielowątkowości. Najważniejsze, że jest kolorowo, skocznie i sympatycznie. Chcąc zbliżyć się do głównego bossa, Kao będzie musiał zdobyć 4 artefakty stanowiące klucz do bram wulkanu. By móc użyć każdego z nich, potrzebna jest odpowiednia ilość leśnych duszków, a te z kolei znajdziemy porozrzucane po całej mapie.
W całej tej przygodzie pomoże nam Gadżet, który zaopatrzy nas w różnego rodzaju pojazdy, Wędek - instruktor ekstremalnej jazdy motorówką oraz Kapłan - mózg całej misji. On wie wszystko, wskaże nam drogę, posłuży radą.
Miłą odskocznią od zdobywania artefaktów są minigry, do których przystąpić - chcąc, nie chcąc - musimy. Przyjdzie nam stoczyć bój w futurystycznym wyścigu, a także zasiąść za sterami samolotu, czy łodzi odrzutowej. Za wyjątkiem latania, gdzie trzeba zestrzelić wrogie maszyny, będą to zazwyczaj „pojedynki” z w/w przyjaciółmi, którzy nie oddadzą nam konkretnej maszyny/gadżetu, dopóki nie udowodnimy, że możemy zrobić z tego dobry użytek.
W zdobyciu celu będą próbowały nam przeszkodzić dziwaczne stwory, których słowami opisać raczej się nie da. Ich AI sprowadza się jedynie do pilnowania swojego wyznaczonego terytorium, a jeśli tylko ktoś spróbuje wejść na nie, to zaraz się rzucą na delikwenta.
Jak to w grze dla dzieci zwykle bywa, główny bohater jest nieśmiertelny. Może nie tyle nieśmiertelny, co potrafi się nieskończenie wiele razy odradzać. Miejscem respawnu jest zazwyczaj checkpoint, lecz niestety w razie ponownego uruchomienia programu, grę będziemy musieli przechodzić od początku danego etapu (a nie od miejsca gdzie rozłożyliśmy namiot - savepoint), z tym jednak wyjątkiem, że już nie trzeba znów zbierać leśnych duszków, a jeszcze raz spuścić łomot ożywionym potworom.
Strona wizualna Kangurka Kao nie należy do najmocniejszych i jest, że tak powiem, nieco przeterminowana. Autorzy zaserwowali nam tu system całodobowy, a więc zauważymy wschody, zachody słońca, a także dzień i noc. Oprócz tego i dosyć efektownie wyglądających oparów lawy, nie spotkamy tutaj mega-hiper-wypasionych efektów. Trawa i kamienie to przeważnie jeden wielki zlepek różniący się jedynie kolorem, a wszystkie tekstury są kwadratowe i kanciaste. Oprawie audio nie można niczego zarzucić. Jest słodka i miła dla ucha, a odgłosy skoków, uderzeń itp. są takie jak być powinny.
Kangurek Kao 3 Tajemnica Wulkanu to tytuł skierowany przede wszystkim do młodszego pokolenia. Starsi mogą czuć pewien niedosyt, brak satysfakcji z ukończenia gry. Sam poziom trudności nie jest zbyt wygórowany, więc dla przeciętnego wyjadacza, jest to rozrywka na jakieś trzy-cztery godziny. Kao urzeka i wciąga w swój kolorowy świat, ale na pewno nie przyciągnie po raz drugi, czy trzeci. Grafika mimo swojej niedoskonałości, tak naprawdę nie jest ważna. Liczy się przede wszystkim klimat i grywalność. Drodzy rodzice, jeśli nie macie pomysłu na prezent dla swojego dziecka, najnowsza część przygód Kangurka będzie idealna.
Autor: Bartosz "Bartek" Sidzina
Redakcja: Marta "Setepenre" Korpacz
|